reklama

Dokąd zmierza sport (ruch) olimpijski? [FELIETON]

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Paweł Jonik

Dokąd zmierza sport (ruch) olimpijski? [FELIETON] - Zdjęcie główne

Breaking - nowy sport olimpijski | foto Paweł Jonik

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Polityka i finanse Przyszłość Ruchu Olimpijskiego to temat, nad którym debatuje się od 130 lat - od I Kongresu Olimpijskiego na Sorbonie w 1894 r. Pod znakiem zbliżających się igrzysk w Paryżu, ale też z myślą już o następnych w Los Angeles upłynęło III Forum Poznańskiego Sportu.
reklama

Wydaje się, że kierunek wytyczony przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, na czele którego od 2013 roku stoi Thomas Bach, jest jasny - mamy swoiste "polowanie" na młodego widza, przyciąganie go sportami, które dziś są symbolem kultury młodzieży. W Paryżu zadebiutuje breaking, w Tokio po raz pierwszy rozegrano zawody deskorolkowe czy surfingowe. MKOl usilnie szuka w swoim świecie miejsca dla e-sportu - planując już dołączenie do olimpijskich igrzysk letnich i zimowych igrzysk esportowych. Te nowinki nie budzą entuzjazmu bardziej konserwatywnej części olimpijskiej widowni, ale i ona dostała coś dla siebie w tym nowym, tokijskim "rzucie" - wspinaczka sportowa, która w naszym kraju szczególnie zyskała sympatyków w wersji szybkościowej, do czego niewątpliwie przyczyniają się sukcesy naszych reprezentantek i reprezentantów.

Za cztery lata w Los Angeles zadebiutuje wioślarstwo morskie, wypierając z programu olimpijskiego wagę lekką. Małgorzata Król, która podczas panelu dyskusyjnego w Sali Wielkiej Centrum Kultury Zamek opowiadała o tym, że krótszy dystans, walka nie tylko w łódce, ale też biegowa rywalizacja na plaży, przyciągają bardzo zaangażowaną, emocjonującą się zmaganiami widownię, generując jednocześnie mniejsze koszty infrastrukturalne, jako że nie trzeba budować dwukilometrowych torów.

Kondensacja emocji - jak najwięcej w jak najkrótszym czasie (tym szczyci się nieolimpijski dart) - a także ograniczanie kosztów to dwie główne, poza wspomnianym wcześniej nakierunkowaniem na młodzież, wytyczne dla federacji sportowych, które chcą utrzymać się w programie olimpijskim. "Zmieńcie się, albo zostaniecie zmienieni" - takim hasłem Bach i MKOl "szantażuje" te dyscypliny, które nie budzą wielkiego zainteresowania dzisiejszego widza. Czasem jednak można odnieść wrażenie, że niektórzy ślepo podążają za tą dewizą, zamiast usiąść i na spokojnie pomyśleć, co tak naprawdę Bach chce osiągnąć.

Gdy po środowym panelu układałem w głowie ten felieton, rozpoczynała się kolejna dyskusja, z udziałem m.in. Tomasza Kryka. Słuchając go zacząłem się zastanawiać, czy trener czyta mi w myślach, czy mi dyktuje. Odnosząc się do wcześniejszych rozmów na temat wioślarstwa, wskazał niezmienną popularność "konserwatywnej" piłki nożnej - schemat 2x45 (a, jak wiemy, nierzadko też dogrywka i karne) nie uległ pokusie skrócenia, jak miało to miejsce kilkanaście lat temu w przypadku hokeja na trawie. Dwugodzinne jeżdżenie w kółko Roberta Kubicy też przyciągało nas przed ekrany - nawet bez Polaka Formuła 1 wciąż ma rzeszę fanów. Od siebie dołożyłbym golfa - pięciogodzinne spacery po olbrzymich polach też z kondensacją emocji wiele wspólnego nie mają, a jednak w Rio po 112 latach dyscyplina ta powróciła na igrzyska i ma się tam dobrze, nawet pomimo niezbyt entuzjastycznego podejścia do olimpijskich turniejów nierzadko czołowych zawodników świata. Modzie skracania opiera się rozgrywana od igrzysk w Pekinie rywalizacja wyścigów kolarskich na BMX-ach - tam zmagania olimpijskie w mocno okrojonym gronie 24 osób są wręcz "sztucznie" przedłużane poprzez tworzenie niespotykanych w Pucharze Świata trzech wyścigów zamiast pojedynczego na każdym kolejnym etapie.

Kwintesencją poszukiwania swojej wizji przyszłości jest pięciobój nowoczesny - od 1993 roku, kiedy to zimowy biathlon odłączył się od federacji, na czele UIPM niezmiennie stoi Klaus Schormann (usilnie tytułujący się "doktorem", choć tytuł otrzymał jedynie honoris causa). Jego już ponad 30-letnie rządy to wieczna walka o utrzymanie na igrzyskach tej najbardziej olimpijskiej dyscypliny - jedynej stworzonej wyłącznie z myślą o igrzyskach, przez samego barona de Coubertina, poszukującej na wzór antyczny najbardziej wszechstronnego sportowca. Wydawać by się mogło, że ucieleśnienie idei olimpijskiej nie może być zagrożone olimpijską banicją - a jednak co chwilę MKOl daje sygnał, że kolejne reformy są potrzebne.

Polscy kibice pamiętają doskonale Barcelonę - podwójny sukces Arkadiusza Skrzypaszka, indywidualny i w drużynie z Dariuszem Goździakiem oraz Maciejem Czyżowiczem. Były to ostatnie igrzyska, na których każdą dyscyplinę rozgrywano innego dnia. Od Atlanty pięciobój rozgrywany jest w formule jednodniowej - co wiąże się z mniejszą liczbą uczestników (ich ograniczanie w poszczególnych dyscyplinach na rzecz otwierania się na nowe to też znak firmowy MKOl-u Bacha) i pożegnaniem rywalizacji drużynowej. W 2010 roku prowadzono pistolety laserowe, a strzelanie połączono z biegiem w kombinację à la biathlon, później nazwaną laser-run. Nieustanne "udoskonalanie", skracanie zmagań - z barcelońskich pięciu dni, przez jednodniowa Atlantę, kilkugodzinnne Rio do rzekomo dwugodzinngo pięcioboju, który mamy oglądać w Paryżu (praktyka pokazuje, że te marketingowe dwie godziny to wizja mocno naciągana) - wszystko to jak krew w piach, a pięciobój wciąż jest zagrożony, bijąc rekordy antypopularności (ostatnie, 42. miejsce w opublikowanym w tym miesiącu rankingu SportOnSocial).

Zarzucono już pomysł jednej pięciobojowej areny - miałem okazję oglądać na takiej mistrzostwa świata w Budapeszcie w 2019 roku, na terenie toru wyścigów konnych Kincsem Park. Podpisywano wówczas umowę wieloletniej współpracy pomiędzy torem a węgierską federacją. Dzisiaj zawody w Budapeszcie organizowane są na kampuse Ludovika. Wizja areny, na której widz z jednego miejsca na trybunie może obejrzeć szermierkę, pływanie, jazdę konną, bieg i strzelanie, nie przewidziała wyzwań stojących przed budową tymczasowego basenu - w Budapeszcie wygoniono z jego płyty fotoreporterów (poza jednym, oficjalnym) "ze względów bezpieczeństwa". Obecnie areny pięciobojowe to ośrodki, na których można przygotować wszystkie obiekty w krótkim odstępie czasu - jak kultowy, polski ośrodek w Drzonkowie. Ten, który od 2017 roku nie gościł żadnej dużej imprezy seniorskiej - Pucharu Świata, mistrzostw świata czy Europy. Na przeszkodzie stoi podobno... niedobór odpowiednio wysokiego standardu zakwaterowania i rozrywek dla VIP-ów w okolicy Zielonej Góry.

Regularnie zaś zawody pięciobojowe witają do Kairu - skąpanego piekącym słońcem nawet w lutym, gdzie jednak zadaszenie przygotowywane jest wyłącznie na trybunie VIP-owskiej, skąd szukający ochłody zmęczeni zawodnicy są przeganiani, jak miało to miejsce w roku ubiegłym. Zawodnicy podnosili ten temat jako ostateczny dowód na oderwanie 30-letniego wodza i jego świty od sportowej rzeczywistości. Między bajki można wsadzić niepopularność jazdy konnej, która rzekomo doprowadziła do tego, że w Los Angeles wyprze ją z pięcioboju tor przeszkód ninja - akurat jeździectwo (przynajmniej na razie) przyciąga liczną widownię, zarówno na zawodach w małych miejscowościach jak nasze Baborówko, czy na wielkich arenach imprez cztero- czy pięciogwiazdkowych.

Pięciobój nowoczesny powstał z myślą o igrzyskach i od lat mówi się, że bez nich umrze. A igrzyska, wygląda na to, że poradziłyby sobie bez niego. Gdy w 2021 roku miałem okazję zapytać Thomasa Bacha o to, na ile tradycja jest istotna dla MKOl-u, powiedział:

Program olimpijski i wszystko, co robimy w Ruchu Olimpijskim, zawsze musi szanować tradycję, historię, nasze korzenia. Ale mówiąc to, musimy też zaznaczyć, że tradycja sama w sobie nie jest wartością. Zawsze trzeba brać pod uwagę, jakie były okoliczności, gdy tradycja powstawała i co ona znaczy dla świata dzisiaj oraz czy nie trzeba wybierać innych rzeczy, aby być gotowym na współczesny świat.

Przypomniałem sobie o tym, gdy w środę Andrzej Witkowski wspominał o tym, jak wielka tradycja stoi za jego dyscypliną, szermierką - rozgrywaną od pierwszych igrzysk, która rozwinęła się do 12 konkurencji w trzech broniach. Jak jednak zaznaczył - "szermierka odrobiła lekcję", ułatwiając zrozumienie meandrów fechtunku w przekazie. Podobną drogę musiały przejść zapasy, którym już ponad dekadę temu też groziło usunięcie z rodziny olimpijskiej. Na drugim biegunie mamy jednak judo, które upraszczając punktację, poprzez usunięcie najpierw koki, a niedawno yuko, po ostatnim zakazaniu kilku "niebezpiecznych" technik, stało się ciężkie do oglądania, a coraz częściej walki, nierzadko z ciągnącymi się po kilka minut dogrywkami, rozstrzygane są na kary.

Jaka przyszłość czeka sport olimpijski? Rewizja programu jest naturalna - konieczność ograniczania kosztów niesie za sobą konieczność ograniczania liczby zawodników, szczególnie przy chęci rozwijania dyscyplin w nowych kierunkach. Nakierowanie na młodzież - zwaną "przyszłością narodu", a tutaj akurat bardziej "przyszłością olimpizmu"  - też jest kierunkiem naturalnym. Dostosowanie przekazu do ekranów smartfonowych za chwilę będzie jedyną drogą do przyciągnięcia młodych ludzi do czegokolwiek, ze sportem włącznie. Skracanie, kondensowanie, reformowanie... tego się nie da uniknąć. Jednak nie spodziewajmy się, że tępe zapatrzenie w ten kierunek będzie determinowało każdą decyzję. Szermierka, zwłaszcza we florecie i szabli, stanowi pewne wyzwanie jeśli chodzi o śledzenie rywalizacji, ale jednak nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, żeby "uatrakcyjnić" ją skróceniem planszy - to akurat najświeższy pomysł wierchuszki pięciobojowej. I tutaj już absolutnie nikt nie potrafi powiedzieć, co to ma na celu.

Sam MKOl, lawirujący pomiędzy tradycją, wyzwaniami świata współczesnego, dostosowaniem się do niego, młodzieży, którą często z racji przepaści pokoleniowej członkowie Komitetu rozumieją opacznie, nie jest jednoznaczny w swoich działaniach. Decyzja o wstrzymaniu włączenia kombinacji norweskiej kobiet, w której właśnie zakończył się czwarty sezon Pucharu Świata, przy jednoczesnym wprowadzeniu kobiecych kanadyjek, ekstremalnego slalomu kajakowego czy sztafety mieszanej w chodzie - konkurencji na etapie podejmowania decyzji nierozwiniętych w większym, a czasem nawet w żadnym stopniu - odpowiedzi na pytanie "dokąd zmierzamy?" nam nie pomoże udzielić. Może przyszłość w większym stopniu wymusi inny kierunek i cały sport będzie musiał wykonać nagły zwrot przez rufę. A może to sam MKOl będzie musiał zmienić się, by igrzysk olimpijskich nie zastąpiły nam inne igrzyska - oparte na czymś, czego dzisiaj nie znamy, a czego być może należy się nawet obawiać.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama